Czarnogóra jeszcze do niedawna kojarzyła się z jakimś półdzikim krajem, zagubionym w górach, gdzieś na końcu byłej Jugosławii. Polacy od wielu lat kochają Chorwację i cały czas to ona jest głównym celem wakacyjnego wypoczynku. Natomiast Czarnogórę zaczynają odkrywać dopiero teraz. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale, bowiem Czarnogóra jest warta poznania i polubienia. Z całych Bałkanów to właśnie Czarnogóra najbardziej mnie urzekła – krajobrazami, jedzeniem i sympatią mieszkańców.
W tym artykule
Jak powstała Czarnogóra
Państwo to powstało po rozpadzie Serbii i Czarnogóry. Czarnogóra była wcześniej republiką związkową Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii (w latach 1945-1992), Federalnej Republiki Jugosławii (w latach 1992-2003) oraz Serbii i Czarnogóry (2003-2006). Czarnogóra leży na wybrzeżu Morza Adriatyckiego i graniczy z Serbią, Kosowem, Chorwacją, Bośnią i Hercegowiną oraz Albanią.
Czarnogóra – co warto zobaczyć
Jeśli ktoś chce zasmakować uroków czarnogórskiego gorącego słońca, to polecam Ulcinj, gdzie zatrzymałem się na 3 dni, podczas mojej bałkańskiej eskapady.
Miasteczko to dysponuje doskonałą bazą noclegową i gastronomiczną, a co ważne dla portfela przeciętnego Polaka czarnogórskie ceny są bardzo przystępne.
Dodatkowo będzie to doskonała baza wypadowa zarówno na wycieczki po Czarnogórze (np. do Kotoru) jak i do Albanii.
Kanion rzeki Morača
Rzeka Morača ma długość 113 kilometrów. Wypływa z gór Rzača. Płynie przez południową część Serbii, przepływa przez stolicę Czarnogóry – Podgoricę i uchodzi do Jeziora Szkoderskiego.
Równolegle do rzeki Morača biegnie droga Podgorica-Kolašin. Jadąc nią przez długie kilometry z okien autokaru podziwiałem wyżłobione przez rzekę piękne kaniony. Im dalej od Podgoricy, tym masyw Gór Dynarskich staje się coraz wyższy. Na długości ponad 40 kilometrów rzeka wrzyna się w zbocza Gór Dynarskich, głębokimi na 1.000 metrów kanionami, tworząc małe progi i wodospady.
Około 47 kilometrów od Podgoricy autokar zatrzymuje się przy drodze, na sporym parkingu. Okazuje się, że to obowiązkowy postój z uwagi na “perełkę” Czarnogóry jakim jest mało widoczny z drogi prawosławny monastyr.
Monastyr Morača
Monastyr nie jest jakoś szczególnie oznaczony od strony głównej drogi, ale naprawdę warto tu się zatrzymać, chociażby po to, żeby w cichym i spokojnym zakątku odpocząć od czarnogórskich upałów. Monastyr Morača jest klasztorem męskim. Został ufundowany przez syna króla Wukana, władcy Zety, Stefana Wukanowicza Nemanicza. Zbudowano go w latach 1251- 1252. W tym okresie powstała główna świątynia pod wezwaniem Wniebowzięcia Bogurodzicy. Monastyr jest jednocześnie jednym z najbardziej znanych i dobrze zachowanych średniowiecznych zabytków Czarnogóry. Miejsce to zrobiło na mnie imponujące wrażenie. Miałem uczucie, jakby czas stanął w miejscu, w miejsce to istniało poza zgiełkiem naszej cywilizacji.
Od parkingu do monastyru biegnie około 200-metrowa droga. Przed samym murem obiektu dla zmęczonych znajdują się miejsca przeznaczone do odpoczynku dla turystów i pielgrzymów. Są tu zadaszone wiaty, gdzie przy szumie płynącego potoku można porządnie odpocząć i z dużą przyjemnością posilić się własnym prowiantem lub lokalnymi smakołykami sprzedawanymi przez miejscowych handlarzy.
Otoczenie monastyru to dobrze zachowana część mieszkalna mnichów i wyjątkowo pięknie utrzymane ogrody. Całość ogrodzona jest kamiennym murem, a do środka kompleksu prowadzi wejściowa brama. W kompleksie znajduje się centralnie stojąca główna cerkiew Wniebowzięcia Bogurodzicy, mniejsza cerkiew św. Mikołaja oraz oczywiście zabudowa klasztorna, w której mieszkają zakonnicy.
Świątynia jest jednonawowa orientowana tj. prezbiterium jest skierowane w kierunku wschodnim. Od strony północnej przedsionka dobudowana została kaplica św. Eliasza. Od strony prezbiterium w ogrodzie umieszczona duża pasieka pszczela.
Wnętrze cerkwi Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (Uspenja Bogurodice) niemal całe pokryte jest freskami. Niestety, z oryginalnych malowideł z XIII wieku zachowało się naprawdę niewiele, gdyż w XVI wieku monastyr został zdobyty i zniszczony przez wojska tureckie.
Po ponadgodzinnym pobycie i odpoczynku w monastyrze wsiadam do autokaru, który kieruje się w stronę Parku Narodowego Durmitor, jadąc malowniczą trasą biegnącą kanionem rzeki Tary, która ze względu na czystość wody zwana jest Łzą Europy. Rzeka i skały tworzą najgłębszy kanion w Europie.
Most Đurđevića Tara
To jedna z ciekawszych atrakcji turystycznych znajdujących się na obszarze Parku Narodowego Durmitor.
Most Đurđevića na Tarze ma długość 366 metrów i wysokość od 168 do 172 metrów. Największe z jego pięciu przęseł ma rozpiętość 116 metrów. Ten niezwykły obiekt znajduje się przy zbiegu dróg z Mojkovaca, Žabljaka i Pljevlji, w pobliżu wsi Djurdjevica Tara i Rasova.
Jego budowę zaczęto w 1937 roku, a zakończono w połowie listopada 1940 roku. Projektantem był Mijat Trojanovic, późniejszy profesor uniwersytetu w Belgradzie. W momencie powstania był to największy żelbetowy most łukowy w Europie, a jego budowa wymagała ustawienia najwyższego na świecie drewnianego rusztowania.
To jedyny most rzeczny na ponad czterdziestokilometrowym odcinku między Mojkovacem a Djurdjevića Tara. Na tym obszarze ściany kanionu są zupełnie pionowe. Na tle jasnoczerwonych skał konstrukcja mostu wydaje się niezwykle delikatna. Podtrzymuje go pięć ażurowych przęseł. Most wygląda imponująco i przypomina rzymski akwedukt. W 1978 roku kręcony był tutaj film “Komandosi z Navarony” Guya Hamiltona.
Kotor
Miasto to jest turystycznym hitem czarnogórskiego wybrzeża. Jest małe, ale klasą nie ustępuje chorwackiemu Dubrovnikowi czy Splitowi. Cały Kotor jest piękny, a jego Stare Miasto posiada wyjątkowy klimat. Kotorskie Stare Miasto jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast Europy. To jednocześnie najdroższe miasto w całej Czarnogórze.
Polecany artykuł: Kotor – średniowieczna perła Czarnogóry
Miasto jest naprawdę malutkie. Na zwiedzenie starej części miasta w zupełności wystarczy godzina.
Do Kotoru dotarłem w godzinach późno popołudniowych, po nieplanowanej “przygodzie promowej”. Autokar, którym zwiedzałem Czarnogórę uległ awarii i niestety po zejściu z promu miał miejsce nieplanowany 2-godzinny postój w oczekiwaniu na autokar zastępczy.
W Kotorze przywitał nas przewodnik – pan Sado Pericić, Czarnogórzec, mąż pani Marzeny, Polki, od prawie 40 lat mieszkającej w Czarnogórze. Bardzo sympatyczny starszy pan perfekcyjnie wręcz władał językiem polskim, co jak sam przyznał, jest zasługą jego małżonki. W trakcie zwiedzania, jak i podczas przejazdu autokarem sypał czarnogórskimi dowcipami jak z rękawa.
Kotorskie Stare Miasto otoczone jest średniowiecznymi murami miejskimi, które łączą się z twierdzą św. Jana (Tvrdjava Sv. Ivan) na Samotnym Wzgórzu na wysokości 260 m n.p.m. Długość murów wynosi 4,5 km, wysokość 20 m, a szerokość 15 m.
Spacerując wąskimi i krętymi uliczkami miasteczka, przystając na licznych placach i placykach, których jest w Kotorze bez liku, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że przeniosłem się w czasie, wprost do średniowiecza. Budynki na starym mieście są zbudowane w stylu romańskim, gotyckim, renesansowym i barokowym. Znajdziemy tu zarówno katolicki kościół jak i prawosławną cerkiew.
W kwietniu 1979 roku miasto zostało nawiedzone przez trzęsienie ziemi, które dokonało zniszczeń wielu starych budowli. Wydarzenie to było jednym z głównych powodów, do uznania oraz ochrony wyjątkowej wartości historycznej Kotoru, i wpisania go w październiku 1979 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Z racji nieplanowanego opóźnienia, zwiedzanie Kotoru ograniczyło się do zobaczenia najważniejszych zabytków:
- katedry św. Tryfona (Katedrala Sv. Tripuna) patrona miasta, kilkakrotnie przebudowywana w okresie XII-XVII wieku, głównie z powodu powtarzających się trzęsień ziemi. To najważniejszy zabytek romański w mieście;
- cerkwi św. Mikołaja (Sv. Nikole) z licznymi cennymi ikonami;
- wieży zegarowej z XVI wieku;
oraz kilkuminutowego spaceru po zakamarkach miasteczka w ramach tzw. czasu wolnego.
Z reguły pod koniec wpisu staram się opowiedzieć o lokalnej kuchni, potrawach charakterystycznych dla danego regionu oraz tych, które zdobyły moje podniebienie. Tym razem o czarnogórskich przysmakach napiszę w kolejnym wpisie, poświęconym kilkugodzinnej wizycie w gaju oliwnym należącym do Państwa Marzeny i Sado Pericić.