Jeśli miałbym wskazać kraj, od którego chciałbym rozpocząć podróż po Azji byłaby to Tajlandia. Kraj, który bez problemu łączy tradycję z nowoczesnością, a jego kultura i mieszkańcy fascynują i zaskakują. Tajlandia coraz bardziej również zyskuje na popularności wśród turystów.
Zapalona podróżniczka. Od zawsze marzyła o podróży dookoła świata. Dwa lata temu postawiła wszystko na jedną kartę, rzuciła pracę, spakowała plecak i wyruszyła w podróż marzeń. Kiedy świat opanowała pandemia utknęła w Tajlandii, w której mieszka już od ponad roku. Moim gościem jest Monika, autorka bloga “GeoZakrecona.pl”.
Wojtek – “Podróże dalekie i bliskie”: Geozakręcona czyli kto? Bardziej podróżniczka czy bardziej blogerka?
Monika – “GeoZakrecona.pl”: Najpierw podróżniczka, a potem blogerka 🙂 Podróżuję już od dawna, natomiast od kilku lat chciałam założyć bloga i opisywać moje podróże. Znajomi zawsze mi mówili, że tyle się dzieje w moim życiu, że powinnam książkę napisać. Więc na początku założyłam bloga, o podróżach, górach, geocachingu i mojej Warszawie. Obecnie blog bardziej chyba dotyczy lokalnych perełek z Tajlandii niż Warszawy, no ale tak niechcący wyszło.
Jak to się stało, że na dłużej zamieszkałaś w Tajlandii? Zrządzenie losu czy świadomy wybór?
Chyba zrządzenie losu. Tak naprawdę zaczęłam swoją podróż do Azji przed pandemią, na początku był nowoczesny Katar, potem miesiąc w Indiach, następnie Tajlandia, Malezja, Wietnam, Laos? Niestety pandemia pokrzyżowała mi plany i można powiedzieć przypadkiem zostałam w Tajlandii na dłużej. Na początku miał być tylko plan na miesiąc lockdownu w tym kraju, ale nikt nie wiedział, że to wszystko będzie tak długo trwało, w związku z tym zostałam na dłużej. Teraz już jest rok i dwa miesiące, a powinnam tu być tylko 30 dni jak wiza w paszporcie 😉
Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Tajlandii? Co Cię tutaj najbardziej zaskoczyło?
Po miesiącu pobytu w Indiach od razu zaskoczyła mnie czystość na ulicach. I ogromna ilość turystów, bo już nie byłam jedyną blondynką w okolicy. Poza tym Bangkok oczarował mnie swoimi lokalnymi perełkami, zachodnim stylem życia i tanim street-foodem.
Język tajski do najpopularniejszych raczej nie należy. Już same tajskie literki przyprawić mogą o zawrót głowy. Jak sobie radziłaś początkowo z barierą językową?
W języku tajskim są 44 spółgłoski, samogłoski i 5 tonów. Jest to bardzo ciężki do nauczenia język, tym bardziej, że to samo pisane słowo powiedziane w innym tonie, znaczy zupełnie coś innego.
Każdego dnia poznaję tajskie zwroty i staram się mówić po tajsku. Jak się nie rozumiem z kimś – bo tak samo ktoś nie zna angielskiego, to można się porozumieć gestykulując, pokazując co się chce, czy czasem sam uśmiech działa cuda.
Czy Tajowie różnią się od Polaków jeśli chodzi o nastawienie do życia i codzienne zwyczaje?
Tajowie to bardzo przyjaźni i pomocni ludzie, zawsze uśmiechnięci i zrelaksowani. Bardzo chętnie pomagają każdemu. W związku z tym, że większość Tajów to buddyści, to wierzą oni w karmę i dobre uczynki, dlatego starają się nie krzywdzić bliźniego swego. Dzielą się wszystkim co mają i są bardzo rodzinni. W mniejszych miastach, całe rodziny, żyją razem, wspólnie jedzą, modlą się, czy chodzą do świątyni. W domach u większości Tajów nie ma takich luksusów, jak u nas. Czasem Tajowie żyją w drewnianych chatach, śpią na materacu rzuconym na ziemi, a posiłki spożywają na podłodze.
A jaki jest ich stosunek do obcokrajowców? Czy Tajowie są otwarci na inne nacje czy raczej zachowują dystans?
Tajowie są bardzo otwarci i pomocni. Nawet jak nie znają angielskiego, to zawsze chcą pomóc. Aczkolwiek w większych miastach miałam przypadki, że niektórzy traktują turystów jak bankomaty. Za wszystko trzeba płacić, bilety wstępu dla turystów są czasem 10 razy droższe niż dla lokalsów.
A czasem też bywa, że turyści są naciągani na większe ceny za ten sam towar.
Natomiast obecnie, przy każdej nowej znajomości, każdy Taj zapyta Ciebie, ile już czasu jesteś w Tajlandii. Tak jak wszyscy boja się zarazić wirusem, a na odpowiedź, że już jestem tu od roku, machają ręką, że jestem swoja.
Różnice kulturowo-obyczajowe różnych narodowości bardzo mnie fascynują. Podobno miałaś okazję uczestniczyć w tajskich obrzędach pogrzebowych. W Polsce to smutne ceremonie. Jak Tajowie żegnają zmarłych?
Najważniejszą rzeczą podczas ostatniej ceremonii jest to, że jest to uroczystość radosna. Według tajskich obrządków – buddyzmu – śmierć osoby to wydarzenie radosne, bowiem jest ona bliżej Nirwany.
W związku z tym cała rodzina i przyjaciele spotykają się i radośnie spędzają czas. Jest to rodzaj dużego spotkania, w którym oczywiście wszyscy się modlą i celebrują wydarzenie, ale też jedzą, piją, kupują losy na loterii? W głównym miejscu przy świątyni podczas całej uroczystości stoi trumna bogato ozdobiona w kwiaty, owoce i zdjęcia zmarłego, gdzie po kilkudniowym radosnym “czuwaniu” i modlitwie (tutaj po 5 dniach), zostaje przeniesiona w żałobnym kondukcie do miejsca kremacji.
Wydarzenie bardzo radosne, jak dla mnie taka stypa, tylko że na wesoło.
Które miejsca w Tajlandii powinienem odwiedzić, żeby zobaczyć to co w tym kraju najciekawsze. Mogłabyś ułożyć dla mnie taki obowiązkowy program zwiedzania?
Must see to Bangkok ? miasto, które nigdy nie śpi, cudowne plaże na południu i drink pity pod palmami, góry, parki narodowe, sanktuaria słoni, snorkeling i oczywiście tajskie jedzenie 🙂
Co warto kupić jako pamiątkę z pobytu w Tajlandii?
Ja zawsze kupuję magnesy na lodówkę, poza tym tajskie ubrania, kosmetyki… niektórzy przywożą tatuaże…
Co można kupić w tajskich sklepach czego nie dostaniemy w Polsce? Masz jakieś ulubione towary, które często kupujesz?
W tajskim sklepie mamy 58 różnych sosów do potraw, w tym 57 ostrych 😉 poza tym chipsy o smaku nori czy kałamarnic, naturalne kosmetyki z tajskich owoców czy warzyw, snickersy o smaku limonkowym i kokosowym. Ja zawsze staram się wszystkiego próbować, więc za każdym razem coś kupuję nowego. Ale snickers o smaku limonki to mistrzostwo świata.
A gdybym bardzo się uparł, żeby sobie ugotować coś typowo polskiego to czy dostałbym w tajskim sklepie odpowiednie składniki?
W tajskim sklepie bardzo ciężko o nabiał: kefiry, twarożki, żółty ser. Kiełbasa, parówki, szynka – smakują zupełnie inaczej. Nie ma pierogów i żurku. Ale jak się gdzieś tam poszuka w większych sklepach w dużych miastach, to się znajdzie.
Jakie są koszty utrzymania w Tajlandii? Ile trzeba zapłacić za wynajem niewielkiego mieszkania? Ile kosztuje dzienne wyżywienie?
Wszystko jest zależne gdzie mieszkamy i jak żyjemy na co dzień. Wyższe ceny za apartament są oczywiście na południu kraju nad morzem. Tam możemy znaleźć małe mieszkanie za 1 tysiąc złotych w górę. W mniejszych miastach Tajlandii, skromnie urządzone kondominium wynajmiemy za 600 zł, czasem za 300 gdzieś na wiosce. Cena wynajmu domu z basenem to kwestia od 2 tysięcy w górę.
Jeśli chodzi o wyżywienie, to możemy stołować się w restauracjach, gdzie za obiad zapłacimy od 20 zł w górę, lub jeść lokalne przysmaki ze street-foodów już od 2 zł za szaszłyka.
Kwestia co kto lubi.
Jak pandemia zmieniła codzienne życie w Tajlandii? Czy miejscowe obostrzenia różnią się od tych w Europie?
Obostrzenia są takie same niestety. Wszyscy noszą maseczki, myją ręce w płynie dezynfekującym, unikają tłumów. Często w razie nagłego podwyższenia chorych w Tajlandii, zamykane są niektóre prowincje a z nimi szkoły i transport i są trudności w przemieszczaniu się między prowincjami.
Czy łatwo było Ci znaleźć tutaj pracę? Czym się zajmujesz zawodowo?
Przez ostatnie 10 lat pracowałam w Warszawie w branży finansowej. Tutaj pracę jako nauczycielka języka angielskiego znalazłam troszkę przypadkiem. Pracę jako nauczyciel znaleźć łatwo jeśli masz odpowiednie kwalifikacje, ale dokumentacja z nią związana bywa czasem kłopotliwa. Byłam nauczycielką w prywatnej szkole w górskim miasteczku na północy Tajlandii. Ciekawe doświadczenie 🙂
Czego w Tajlandii brakuje Ci z Polski?
Żółtego sera 🙂
Czy masz już plany wyjazdu z Tajlandii czy jednak zapowiada się na nieco dłuższy pobyt tutaj?
Czekam z utęsknieniem na otwarcie granic. Kiedy otworzy się Azja? Tego na razie nikt nie wie.
A nie chcę niestety gdzieś lecieć na inny kontynent, by znowu gdzieś utknąć na lockdownie w miejscu, które już może takie fajne jak Tajlandia nie być.
Bo do Tajlandii przyleciałam tylko na miesiąc, a jestem ponad rok… Dlatego lepiej nic nie planować i cieszyć się dniem codziennym.
Monika, bardzo się cieszę, że znalazłaś czas na rozmowę. Przekazałaś wiele bardzo ciekawych informacji o Tajlandii. I założę się, że nie tylko mnie zachęciłaś do przyjazdu do tego ciekawego kraju.
Jeśli zainteresowała Cię Tajlandia i chcesz dowiedzieć się więcej o życiu w tym kraju koniecznie zajrzyj na bloga Moniki – Geozakrecona.pl
Odwiedź również profil Moniki na Instagramie oraz kanał Youtube.